Gałkówek
Ważny punkt w centrum Wielkiej Bitwy.
23 listopada 1914 roku pomiędzy oddziałami rosyjskimi i niemieckimi rozegrała się wielka bitwa pod Brzezinami. Oddziałami niemieckimi dowodził generał Litzmann. Ćwierć wieku później po zajęciu Łodzi, w uznaniu jego zasług Niemcy na cześć bohaterskiego generała zmienili jej nazwę na Litzmanstadt. Dla rozpoczętej przez Rosjan wielkiej ofensywy, której celem miał być Berlin, Śląsk i Wiedeń, centralnym punktem była Łódź – ostatnie wielkie miasto na zachodniej granicy carskiego imperium. Rosjanie skoncentrowali tu trzy armie; w sumie 362 tys. żołnierzy. Frontem dowodził gen. Nikołaj Ruzski.
W „Operacji Łódzkiej” strategiczne zwycięstwo odnieśli Niemcy, ponieważ udaremnili ofensywę Rosjan na Berlin. Pod względem taktycznym zwyciężyli Rosjanie, gdyż nie dopuścili do okrążenia swoich sił w samej Łodzi, skąd wycofali się 6 grudnia 1914 roku.
W centrum działań wojennych znalazła się mała miejscowość letniskowa Gałkówek. To tutaj, na skraju lasu, okopał się oddział 24 Pułku z Chabarowska. Niemcy zaatakowali około godziny ósmej rano. Prowadzony przez nich ogień artyleryjski zmasakrował Rosjan. Po ostrzale trzecia dywizja niemiecka przebijała się korytarzem pomiędzy lasami oraz drogą pomiędzy wsiami Borowa i Gałków. Oddziały generała Karla von Litzmanna znalazły się w ogniu walk przypadkiem, miały atakować na innym kierunku. Według przekazów bohaterski generał nazwany później „Lwem Brzezin” przez sześć godzin dowodził swoimi żołnierzami siedząc w kurniku, w koszu dla kwok! Po dziewięciu godzinach zaciętych walk niedobitki rosyjskiej armii wycofały się poza linię kolejową w kierunku Wiączynia, Koluszek i Łodzi. Operacja łódzka nie przyniosła zwycięstwa żadnej ze stron. Obie armie uniknęły okrążenia i jedni i drudzy uważają się za zwycięzców. Na sztabowych mapach trudno zorientować się, jak naprawdę przebiegała linia frontu – okrążeni Rosjanie zostali okrążeni przez okrążonych Niemców. Według jednych historyków operacja łódzka nazwana została „największą bitwą manewrową I wojny światowej” dla innych była wzorcowym przykładem nieudolności, niekompetencji, braku wyobraźni i głupoty dowództwa rosyjskiego oraz przykładem błędów, jakie można popełnić podczas działań wojennych.
W lesie, w Gałkowie Małym, na cmentarzu wojennym zwanym „hitlerowską górką” spoczywa „500 tapfere russische Krieger fanden in diesen Walde in Novbr 1914 den Heldentod fur ihr Vaterland” – co znaczy -„500 poległych w tym lesie w listopadzie 1914 bohaterską śmiercią za swoją Ojczyznę”. Ogólna liczba poległych w walkach w rejonie Koluszki – Gałków to około 20 tysięcy ludzi. Cmentarz został utworzony w 1914 roku przez Niemców. Nie był tylko rycerskim gestem wobec pokonanych, lecz podporządkowaniem się powszechnie obowiązującym zasadom.
„Bitwa pod Łodzią była jedną z największych bitew w wojnie światowej i trwała od 17 listopada do 6 grudnia 1914 r. Któż z tej grozy ognistej ulewy granatów, kartaczy, szrapneli, nieustannego huku armat, dławiącego spazmem bladego lęku, czającego się strachem śmierci, tak po zaułkach przedmieść, jak i w samem śródmieściu, przez całą wieczność zda się trwające trzy tygodnie. Już w pierwszej połowie listopada miasto zaczęły obiegać głuche pogłoski, że „Niemcy idą” by znów, to jest już po raz trzeci zająć Łódź. (…) Skoro zaświtał 18 listopad ozwał się armat grom, rozdzwoniły się okienne szyby, zadygotały odrzwia, zatrzęsły mury kamienic. Kanonada trwała bez ustanku dzień i noc, w dodatku nad miastem ukazały się aeroplany bombami obrzucające domy, place, ulice. (…) Pierwsze pociski spadły na Bałutach. Nieopisany zgiełk, lament, płacz i modlitwy zlały się w jedno, z ogłuszającym hukiem dział. Oszalała ludność w panice rzuciła się ku śródmieściu. (…) Po czterech dniach nagle rankiem 30 listopada wstrząsnął miastem huk jakby walących się światów. Pociski zaczęły padać w centrum miasta. (…) Nastał sądny dzień.” Tak opisane zostały pierwsze dni wojny w „Ilustrowanym czasopiśmie poświęconym sztuce, literaturze, sprawom rozwoju uzdrowisk, monografji miast Polski GIEWONT”. (Rok wydania 1928)
W „Operacji Łódzkiej” brało udział ponad 600 tys. żołnierzy, zginęło ok. 200 tys. – 110 tys. żołnierzy armii rosyjskiej, 90 tys. z armii niemieckiej i austriackiej, w tym bardzo wielu Polaków, którzy walczyli we wszystkich trzech armiach przeciwko sobie. W okolicach Łodzi znajduje się niemal 180 cmentarzy z tego okresu, na których pochowani są żołnierze obu stron konfliktu.
Po zakończeniu wojny, podczas której po raz pierwszy na terenach wschodnich użyto gazów bojowych (w okolicy Rawki, w puszczy bolimowskiej) w lasach Gałkowskich pozostały ślady okopów i transzei. Dziś zarośnięte i miejscami zasypane śmieciami przez okolicznych mieszkańców.
Dzięki pomysłowi dziennikarza i tłumacza literatury rosyjskiej Pana Michała Jagiełło, który po przetłumaczeniu książki Aleksandra Sołżenicyna „Sierpień 1914” o ofensywie rosyjskiej w Prusach Wschodnich stwierdził, że te same armie walczyły trzy miesiące później pod Łodzią w ramach tzw. Operacji Łódzkiej, a także inicjatywie Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi powstała inicjatywa utworzenia szlaku turystycznego Frontu Wschodniego I Wojny Światowej obejmującego osiem województw: podlaskie, warmińsko-mazurskie, mazowieckie, łódzkie, świętokrzyskie, lubelskie, małopolskie i podkarpackie. Wszędzie tam toczyły się walki, a największą trudność stanowiło ustalenie miejsc styku szlaku na granicach sąsiadujących ze sobą województwach.
Województwo łódzkie znajduje się w centrum tego szlaku. A w jego zaś centrum, w miejscowości Gałków Duży, dzięki zaangażowaniu zmarłej niedawno Pani Małgorzaty Pakuły powstało Muzeum im. Leokadii Marciniak – nauczycielki i zasłużonej działaczki społecznej na rzecz Gałkówka. Wspierane przez społeczników Panów Andrzeja Potańskiego, który ze starych, często mało czytelnych map odtworzył obraz działań wojsk rosyjskich i niemieckich oraz Dominika Trojaka autora książki „Walki w okolicach Gałkowa”. W muzeum oprócz eksponatów związanych z dziejami Gałkówka znajduje się zbiór militariów z okresu I i II wojny odnalezionych i przekazanych przez członków Stowarzyszenia Eksploracyjno – Historycznego „Grupa Łódź”.
Niewielka – 24 km – odległość od Łodzi i dobre połączenia komunikacyjne mogą być zachętą do odwiedzenia tej położonej pośród malowniczych lasów miejscowości. Oprócz wycieczki oznakowanym szlakiem okopów I wojny światowej, warto odwiedzić położony w pobliskim uroczysku Pustułka pod Witkowicami, jeden z największych cmentarzy z okresu I wojny światowej w regionie łódzkim. We wschodniej części cmentarza spoczywa około 1100 żołnierzy armii rosyjskiej. Upamiętnia ich prawosławny krzyż oraz kamień. W zachodniej części pochowanych jest ok 1900 żołnierzy niemieckich, a w środkowej nieznana ilość żołnierzy polskich często siłą wcielonych do walczących ze sobą armii.
W okresie II wojny światowej, pomiędzy Justynowem i Gałkowem przebiegała granica Generalnej Guberni i Warthegau – Kraju Warty. Część transzei i lejów po wybuchach artyleryjskich może pochodzić z tego okresu. Podczas wędrówek po lesie należy uważać, żeby nieoczekiwanie nie znaleźć się w dawnym okopie, kilkadziesiąt centymetrów poniżej terenu.
Dla osób, które nie interesują się historiami wojennymi atrakcyjny może być spacer w położonym pomiędzy Gałkówkiem, a Justynowem rezerwacie bukowo – jodłowym o powierzchni 58,6 ha, w którym występują liczne okazy drzew o pomnikowym charakterze, między innymi wiekowe, ponad dwustuletnie buki. Miłośnicy jazdy konnej znajdą tu i w najbliższej okolicy wiele stadnin, które oferują naukę jazdy, a także wycieczki konne i bryczkami duktami leśnymi stanowiącymi fragment Łódzkiego Szlaku Konnego – obejmującego obszar całego województwa łódzkiego. Jest to najdłuższa trasa w Europie wyznaczona do uprawiania turystyki konnej – jej długość w roku 2014 to ponad 2000 km. Szlak powstał w ramach projektu „Turystyka w siodle – infrastruktura innowacyjnego i unikatowego produktu turystycznego”, którego beneficjentem jest Województwo Łódzkie. Patronem szlaku jest major Henryk „Hubal” Dobrzański, który podczas I wojny światowej walczył w szwadronie 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich, a po kapitulacji w 1939 roku stworzył pierwszy oddział partyzancki II wojny światowej.
Ale to już inna historia…
Mariusz Gaworczyk