„Łódzcy architekci podbijają inne miasta.

Można dziś powiedzieć, że nie było poważnego, ogólnopolskiego konkursu, w którym nie braliby udziału łódzcy architekci. Jak dotąd, po licznych konsultacjach doliczyłem się prawie trzydziestu konkursów, w których łodzianie zanotowali sukcesy. Zbyt duża to liczba, żeby je wszystkie wymienić. Jedno wszakże jest pewne i warte podkreślenia. Dziesięć lat temu było w Łodzi… 50 architektów, którzy jako środowisko nie stanowili żadnej siły. Dziś jest ich około 200 i w skali krajowej coraz bardziej nabierają znaczenia jako interesujące środowisko twórcze.”[1]

Do czołówki łódzkich pionierów architektury – właśnie tych pięćdziesięciu – należał Ludwik Mackiewicz, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. Po powrocie do rodzinnego miasta, w krótkim czasie został zwycięzcą wielu konkursów, autorem znaczących projektów i realizacji na terenie całego kraju.

W początkowym okresie twórczości pracując w łódzkim Miastoprojekcie zajmował się głównie projektowaniem obiektów użyteczności publicznej. I tak jak większość zatrudnionych tam architektów brał udział w konkursach architektonicznych.

Jednym z pierwszych, ważniejszych sukcesów było zajęcie w 1960 roku drugiego miejsca w zamkniętym konkursie na ukształtowanie Placu Wolności wraz z kwartałem ulic Północna, Zachodnia, Wschodnia, Rewolucji 1905 r. i Próchnika – w zespole z Leszkiem Łukosiem i Wiesławem Lelińskim. Pierwszej nagrody nie przyznano. Już wtedy zadawano sobie pytanie, czy łączyć architekturę tradycyjną (istniejącą) z nowoczesną i budować plombowce, czy przebudować plac na nowo, pozostawiając historycznie cenne budynki? Czy zachować istniejący układ wysokościowy? Autorzy nagrodzonych projektów opowiedzieli się za współczesnymi, nowoczesnymi formami zachowując zabytkowy ratusz i kościół, adaptując i uwspółcześniając nadające się do zachowania budynki. We wszystkich pracach zachowano też ośmioboczne założenie placu.  Żaden z nagrodzonych projektów nie został zrealizowany.

W 1962 roku, w ogólnopolskim konkursie na projekt ośrodka usługowego w Gdańsku łódzki zespół – architekci Bolesław Kardaszewski, Ludwik Mackiewicz, Tadeusz Sumień i Jerzy Wyżnikiewicz – zdobył pierwszą nagrodę.

Dobra passa trwała.

W marcu 1964 roku Dziennik Łódzki[2] informował, że łódzcy architekci zdobywają kolejne laury i pierwsze miejsca w konkursach na obiekty dla Gdańska, Opola, Poznania, Dąbrowy Górniczej. W ogłoszonym pół roku wcześniej otwartym konkursie na projekt hotelu miejskiego w Łodzi trzy pierwsze nagrody zdobyły zespoły architektów, którzy w chwili ogłoszenia wyników konkursu byli pracownikami łódzkiego Miastoprojektu. Pierwszą nagrodę zdobył zespół architektów – architekt Jan Michalewicz, Bronisław Marszał, Tadeusz Nowicki, drugą nagrodę Jerzy Jakubczak, Leszek Łukoś, Ludwik Mackiewicz i Andrzej Garszyński, a zdobywcami trzeciej Bolesław Kardaszewski i Tadeusz Sumień. Do realizacji został zakwalifikowany projekt, który zdobył pierwszą nagrodę. Opracowanie dokumentacji budowlanej powierzono zdobywcom najwyżej ocenionych prac.

Ten nowoczesny, jak na tamte czasy hotel – wrażenie robiły pokryte szkłem elewacje – na piętnastu piętrach mieścił 194 pokoje jednoosobowe, 96 dwuosobowych i kilka apartamentów. Łącznie 400 łóżek. Na parterze restauracja na dwieście osób i kawiarnia na sto. Kubatura budynku przekraczała 49 tysięcy metrów sześciennych. Hotel – obok gmachu CeTeBe i Telewizji był jednym z najwyższych budynków w tej części miasta. Jednak mimo swej wielkości nawet w niewielkim stopniu nie zaspokajał potrzeb, a Łódź pod tym względem znajdowała się na szarym końcu miast wojewódzkich. W 1970 roku to zaledwie 2,3 miejsca hotelowe na tysiąc mieszkańców, podczas gdy obowiązujące wtedy wskaźniku mówiły o 3,8 miejscach na tysiąc mieszkańców. Niestety budynek nie wytrzymał próby czasu, dzisiejszych oczekiwań klientów a także zmienionych, podwyższonych norm i wymagań i został w 2016 rozebrany.

W tym samym roku przekazano do użytkowania Dom dla Przewlekle Chorych przy ul. Paradnej, którego autorami byli architekt Ludwik Mackiewicz i konstruktor Jerzy Tomaszewski.

„Mówi inż. arch. Ludwik Mackiewicz: – Dom dla Przewlekle Chorych zaplanowaliśmy na 200 łóżek. Kubatura całego obiektu wynosi około 11 tys. metrów sześciennych. Pomieszczenia są jasne i przestronne – bardzo dużo balkonów. Koszt całości zamknął się sumą około 10 mln. zł. Wykonawcą było Łódzkie Przedsiębiorstwo budownictwa Miejskiego nr 3.”[3] Jak na tamte czasy zapewniał maksimum wygód. Wszystkie pokoje miały balkony i zapewniony dostęp światła słonecznego. Budynek swym wyglądem przypominał luksusowe sanatorium.

Rok później arch. Ludwik Mackiewicz opracował projekt Centrum handlowo – usługowego na osiedlu „Wielkopolska”. Kompleks składa się z trzech połączonych galerią zewnętrzną, dwukondygnacyjnych pawilonów o kubaturze 23 tysiące metrów sześciennych, w których miejsce znalazły 32 sklepy i punkty usługowe oraz kawiarnia połączona z biblioteką (sic!). Zaplecza sklepów dostępne są z wewnętrznej, niewidocznej dla klienta uliczki.

W 1969 roku według projektu Ludwika Mackiewicza zbudowano pawilon handlowy na Widzewie, obok stadionu. Dziś w związku z jego budową rozebrany.

W tym też roku zespół architektów – Jerzy Jakubczak, Leszek Łukoś, Ludwik Mackiewicz i Jan Michalewicz zdobyli pierwszą nagrodę na projekt dziewięciokondygnacyjnego Domu Związków Zawodowych, który miał stanąć na Placu Zwycięstwa. W budynku tym projektowana była największa w Łodzi sala kongresowa na 1500 osób. Ogólna powierzchnia budynku przekraczała 15 tysięcy metrów kwadratowych. Obiekt nie został zrealizowany.

Znaczącym osiągnięciem w karierze Ludwika Mackiewicza okazał się, wykonany wspólnie z architektem Bolesławem Kardaszewskim, projekt Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Łódzkiej. Konstrukcja budynku była dostosowana do panujących wówczas metod budownictwa uprzemysłowionego i wykorzystywała prefabrykowane elementy żelbetowe – takie same, jak w budowanym w tym samym czasie „wysokościowcu” ŁZB przy ul. Roosvelta. Kubatura obiektu to 50 tysięcy metrów sześciennych. Wydział projektowany był dla 700 osób – studentów i personelu naukowego (dziś znacznie rozbudowany). Koszt budowy przewidziany był na 50 milionów złotych.

To ważny dla miasta budynek, ponieważ w 1974 roku utworzony został w nim Instytut Architektury (obecnie Wydział Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Politechniki Łódzkiej) gdzie architekt Ludwik Mackiewicz od jego powstania, aż do przejścia na emeryturę prowadził zajęcia. Uczył ARCHITEKTURY będąc opiekunem kolejnych roczników studentów.

Sukcesem okazał się również udział w ogólnopolskim konkursie na Śródmiejską Dzielnicę Mieszkaniową. Pierwszej nagrody nie przyznano, ponieważ jury uznało, że żadna praca nie spełniła kompleksowo warunków konkursu. Drugą nagrodę zdobył zespół architektów z Wrocławia, a trzecią otrzymał łódzki zespół kierowany przez architekta Jacka Najgrowskiego – Leszek Łukoś, Ludwik Mackiewicz, Włodzimierz Klimecki. Konkurs, co podkreślali jurorzy, należał do szczególnie trudnych. Po raz pierwszy w Polsce (sic!) starą dzielnicę wielkomiejską należało zaadaptować do nowych potrzeb, ujmując w projekcie istniejącą zabudowę, która miała nie ulec wyburzeniu zostać zaadaptowana do nowych, współczesnych celów i potrzeb. Należało przewidzieć włączenie do projektowanych funkcji mieszkalnych i usługowych istniejących (i wówczas jeszcze działających) zakładów przemysłowych tak, aby ich współistnienie stało się jak najbardziej funkcjonalne.

„-Skoro jest tak dobrze, czemu jest tak źle? – pytanie to zadaliśmy kilka miesięcy temu pisząc o „eksportowych” osiągnięciach naszych architektów startujących z niemałym powodzeniem w konkursach na przebudowy, rozbudowy i modernizację śródmieść innych polskich miast. Fakt, że zdobywają laury na „cudzym” terenie świadczy o tym, że nasze środowisko architektów – choć nieliczne (jest ich około 200 w porównaniu do 2500 w Warszawie i po około 800 w Krakowie i Wrocławiu) jest zdolne do większych czynów aniżeli można by przypuszczać chodząc po łódzkich osiedlach.”[4]

Na pytanie to zdecydował się odpowiedzieć Ludwik Mackiewicz. W Dzienniku Łódzkim pisał: „Jeżeli zdecydowano się, kierując się względami ekonomicznymi, na przekreślenie indywidualnego charakteru osiedli przez zastosowanie powtarzalnych budynków mieszkalnych i ostatnio powielanych, gdzie się da pawilonów handlowo – usługowych – to przynajmniej centrum powinno być „święte”. Unikalność jest chyba w tym wypadku jedyną drogą postępowania.  Projektujmy tak, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, że nie stać nas na samodzielny twórczy wysiłek. Nawet obuwie i tkaniny wykonywane są w krótkich seriach, mimo że przeznaczone na krótszy aniżeli domy, użytek.(…) Piszę rozgoryczony tymi decyzjami, które gdzieś zapadają bez naszego (w bardzo szerokim pojęciu) udziału i bez naszego głosu. W środowisku architektów i wszystkich tych, którym drogi jest los naszego powstającego centrum, sprawa niniejsza powinna wywołać dyskusje i proponuję ażeby dla tego tematu także „Dziennik” udostępnił swoje łamy. To, jakiego oczekujemy centrum naszego miasta powinno stać się tematem szerokiej publicznej dyskusji. Nie powinny to być teoretyczne wywody, bo na ten temat napisano już bardzo dużo. Potrzebne jest realne spojrzenie na to, co się dzieje wokół nas, na co dzień. To, co zrobiono w sensie architektonicznym z ul. Zachodnią nie może być pozytywnym przykładem w naszej dyskusji. Te małe sklepiki z okropnymi wystawami – przecież nie na to wszyscy czekamy i liczymy”[5]. Jakże aktualne wydają się te słowa dziś – prawie pięćdziesiąt lat później.

Działalność projektowa Ludwika Mackiewicza nie ograniczała się tylko do architektury. Sukcesy osiągał również w konkursach na pomniki. W 1967 roku został laureatem pierwszej nagrody w konkursie na pomnik upamiętniający ważne wydarzenia w historii Łodzi, jakim był strajk robotników w 1905 roku. To żelbetowy monument o świetnych proporcjach i nowoczesnym modernistycznym kształcie. Na froncie, z lewej strony data – 1905, po prawej obrysowane konturem sylwetki robotników.

Jednak najważniejszym pomnikiem, zaprojektowanym wspólnie z rzeźbiarką Jadwigą Janus, (uczennica prof. Dunikowskiego) jest pomnik Martyrologii Dzieci wzniesiony w miejscu utworzonego przez Niemców w 1941 roku obozu dziecięcego przy ul. Przemysłowej.

Bryła białego betonu o wysokości ośmiu metrów przypomina pęknięte serce. W szczelinie rozszczepionej bryły stoi wykonana również z białego betonu postać odwróconego tyłem, patrzącego w pustkę odzwierciedlającą kontur jego postaci dziecka. Uroczyste odsłonięcie pomnika nastąpiło 9 maja 1971 roku. Autorzy pomnika zostali udekorowani Odznakami Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Spośród zgłoszonych do konkursu projektów Ludwik Mackiewicz i Jadwiga Janus zdobyli drugą nagrodę, która w wyniku późniejszych decyzji została wybrana do realizacji.

Wróćmy jednak do roku 1963, kiedy to odważny proboszcz parafii w Soborzycach (diecezja częstochowska) po pożarze drewnianego kościoła zwrócił się do Stowarzyszenia Architektów Polskich w Łodzi z prośbą o wykonanie projektu świątyni, ponieważ postanowił, że muszą go opracować fachowcy (sic!). Nowy kościół miał spełniać wszystkie warunki stawiane nowoczesnej architekturze sakralnej. Z trzech przedstawionych „do wyboru” projektów proboszcz wybrał rozwiązanie opracowane przez architektów Ludwika Mackiewicza, Leszka Łukosia i konstruktora Leopolda Grodzkiego. Projekt uzyskał pozytywne opinie rzeczoznawców i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Ciekawostkę stanowił fakt, że przyjęte rozwiązania były zgodne z Instrukcją Liturgiczną, która zaleca, by centralnym obiektem wnętrza kościoła był ołtarz główny. Projekt był wykonany znacznie wcześniej. Po przedstawieniu makiety parafianie byli oburzeni. O mało nie doszło do rękoczynów. Jednak takt i zdolności dyplomatyczne proboszcza spowodowały, że „w takiej właśnie wsi, zaliczonej przed wojną nawet nie do Polski „B” , ale może „C” czy „D” buduje się obecnie nowy kościół, który jest na pewno dobrym przykładem nowoczesnej architektury sakralnej.”[6]

fot. Mariusz Gaworczyk

Kościół p.w. Św. Piotra i Pawła Łódź fot. M. Gaworczyk

Wspólna praca i osiągnięcia zawodowe Leszka Łukosia i Ludwika Mackiewicza scementowały ich przyjaźń, a była to przyjaźń prawdziwa „do grobowej deski” w całym znaczeniu tych słów, i spowodowały, że po wyjściu z Miastoprojektu – obaj podjęli pracę na Wydziale Architektury PŁ – projektowanie kościołów stało się głównym tematem ich twórczości. I było to pasmo niewątpliwych sukcesów. Wspólnie zaprojektowali wiele obiektów sakralnych. W Łodzi o.o. Pasjonistów i św. Piotra i Pawła na ul. Nawrot, a także we Włocławku, Płocku, Zduńskiej Woli i Białobrzegach.

Najważniejszym, największym projektem i realizacją jest kościół o.o. Pasjonistów pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej, na łódzkim osiedlu Teofilów. Ogromne to założenie. Obiekt jest dwupoziomowy – kościoły górny i dolny, o powierzchni około 1500 m2, zaprojektowany na planie regularnego sześcioboku.  Może pomieścić trzy tysiące wiernych (początkowo parafia liczyła około siedemdziesiąt tysięcy mieszkańców). Z historią budowy świątyni łączą się dwie ciekawostki. Pierwsza to fakt, iż na jej budowę wydano pierwsze w powojennej historii Łodzi pozwolenie na budowę nowego kościoła. Druga to wysokość wieży, której ówczesne władze nie pozwoliły wybudować zgodnie z projektem – zgodnie z wydanym pozwoleniem jej górny poziom nie mógł przekraczać wysokości sąsiednich budynków. Kościół otaczały pięciokondygnacyjne bloki. Do właściwej wysokości została dobudowana dopiero w łatach dziewięćdziesiątych XX wieku. Budowę kościoła rozpoczęto w 1973 roku. Pierwszą mszę odprawiono, gdy kościół był jeszcze w stanie surowym, w maju 1976 r. Budynek zaprojektowano w konstrukcji żelbetowej wypełnionej wątkiem z cegły klinkierowej.

Kościół o.o. Pasjonistów. Autor zdjęcia nieznany.

Nad ołtarzem głównym umieszczona została monumentalna figura Chrystusa wykonana w drewnie przez rzeźbiarkę Jadwigę Janus – współautorkę pomnika Pękniętego Serca.

Ludwik Mackiewicz był architektem wszechstronnym. Artystą i jednocześnie oddanym swemu fachowi, dbającym zarówno o formę jak i o detal rzemieślnikiem. Mawiał: – jeśli nie zaprojektujesz klamki do drzwi, to nie zdziw się, jeśli po oddaniu budynku, w zamku zobaczysz kawałek wygiętego drutu. Projektował w trudnych czasach i słowa te oddawały całą prawdę o nich. Kochał życie we wszystkich jego aspektach, kochał swój zawód architekta tworząc projekty z oddaniem i zaangażowaniem. Potrafił godzinami dyskutować o architekturze. Jednak to mu nie wystarczało. Mając artystyczne geny po ojcu, artyście malarzu Konstantym Mackiewiczu, wolne chwile poświęcał kolekcjonowaniu zegarów, aparatów fotograficznych (podczas wojny ukończył w Warszawie jedyną dostępną dla Polaków szkołę – technikum fotograficzne, a także zgromadził ogromny zbiór polskiego fajansu i porcelany. W tej dziedzinie stał się niekwestionowanym autorytetem. Zawsze potrafił znaleźć czas na rozmowy o projektowaniu, architekturze i sztuce, której był znawcą koneserem.

Brakuje dziś takich ludzi, pasjonatów, tak jak on zaangażowanych w sprawy otaczającej nas przestrzeni i bezkompromisowo oddanych architekturze.

 

12 kwietnia 2019 roku minęła dwunasta rocznica Jego śmierci.

                                                                                                                                        Mariusz Gaworczyk

Kościół o.o. Pasjonistów fot. M. Gaworczyk

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

1]Głos Robotniczy 8.01.1965 nr 63 Jerzy Wilmański Architekt i osiedle. Pisownia oryginalna.

[2]Dziennik Łódzki nr 69 20 III 1964

[3]Głos Robotniczy 5.X.1964 r.

[4]Dziennik łódzki 4 lutego 1969 nr 29

[5]Tamże

[6]Słowo Powszechne 30-31. I. 1965